Kiedyś często pisałem artykuły jednocześnie rozmawiając przez telefon stacjonarny, odpowiadając na sms-y żeby po chwili sprawdzać skrzynkę pocztową lub szukać czegoś niezwykle ważnego w Google. Czasu mało, a pokus tak wiele – wprost niesposób oprzeć się mediom społecznościowym gdzie co kilka sekund pojawia się nowa informacja (potencjalnie niezwykle interesująca). Kto nie rozmawiał przez komórkę i jednocześnie przeglądał Facebooka, niech pierwszy rzuci kamieniem.
Najgorsze jest przekonanie, że to fajny pomysł. Nic bardziej mylnego. Robienie wielu rzeczy „jednocześnie” ma fatalne skutki. Bez problemu możemy obierać ziemniaki i słuchać radia. Jednak kłopot pojawia się z zadaniami wymagającymi większego wysiłku umysłowego.
Mózg nie jest przygotowany do multitaskingu. Kiedy ludzie myślą, że robią kilka rzeczy na raz, po prostu bardzo szybko przełącza się z jednego zadania na drugie. Za każdym razem robią to kosztem swoich możliwości poznawczych – podkreśla profesor Earl Miller, neurolog z Massachusetts Institute of Technology.
Miller tłumaczy, że wielozadaniowość zapobiega pogłębionemu, kreatywnemu myśleniu. Sprowadza się do ciągłego przełączania się między zadaniami, cofania się i wracania do początku. Żeby skupić się ponownie na wcześniej rozpoczętym zadaniu potrzebujemy czasu i energii.
W efekcie nasze myśli są mniej odkrywcze i bardziej powierzchowne – tłumaczy Miller.
Wielozadaniowość pochłania olbrzymia ilości glukozy czyli paliwa na którym jedzie nasz mózg. Próby robienia kilku rzeczy na raz nie tylko nas ogłupiają i prowadzą do bylejakości – mogą być śmiertelnie niebezpieczna. Rozmawianie przez telefon podczas kierowania samochodem jest tak groźne, bo nasz mózg ma ograniczone możliwości w szybkim przerzucaniu się między zadaniami.
No dobrze, możecie pomyśleć: jestem doświadczonym multitaskerem, działam szybko i skutecznie, najwyraźniej problem dotyczy innych.
Okazuje się, że ludzie, którzy hardkorowo korzystają równocześnie z wielu mediów – odpisują na kilka mejli i jednocześnie rozmawiają na komunikatorze internetowym lub przeglądają Facebooka, wysyłając sms-y i zerkając jednym okiem na telewizje – polegli w badaniach robionych przez naukowców z uniwersytetu w Stanford.
Badacze dali setce studentów trzy zadania do wykonania. „Wielozadaniowcy” łatwiej rozpraszali się w zadaniu, które wymagało ignorowania części informacji, nie potrafili zapamiętać powtarzających się liter w drugim teście i – tu największe zaskoczenie – fatalnie teście polegającym na szybkim przejściu od jednego zadania do drugiego (musieli błyskawicznie ocenić czy widzą spółgłoskę czy samogłoskę lub liczbę parzystą i nieparzystą).
Kiedy wielozadaniowcy mają wiele źródeł informacji ze świata zewnętrznego i muszą jeszcze korzystać z pamięci, nie są w stanie ocenić co jest ważne dla wykonania ich bieżącego zadania – mówi psycholog, prof. Anthony Wagner. W efekcie stopują ich nieistotne informacje.
Najwięksi “wielozadaniowcy” są ekspertami – ekspertami w byciu rozpraszanym przez wszystko co jest wokół nich – podsumowuje prof. Ira E. Hyman z Western Washington University.
Jak pokonać multitasking?
Mi pomogła technika Pomodoro (tak, tak skojarzenie z pomidorem jest całkiem trafne). Prosta i skuteczna. Oto jej esencja.
- – pracę dzielisz na bloki po 25 minut. Po każdym z nich masz 5 minut przerwy. Po czterech takich cyklach – czyli dwóch godzinach – “odbierasz” dłuższą, 15-20 minutową przerwę.
- – skupiasz się na robieniu jednego (!) zadania przez wyznaczone 25 minut.
Idealnie byłoby zmieścić się w 25 minutach. W praktyce, jak łatwo się domyślić, nie jest to łatwe. Czasem skończysz coś szybciej lub zadania zajmie ci więcej czasu. Tym się nie martw. Jeśli wyrobiłeś się wcześniej – weź na warsztat kolejny temat. Zadanie jest bardziej czasochłonne – wróć do niego po przerwie. Ważna jest koncentracja na tym co robisz tu i teraz.
- – 5 minutowa przerwa. Poświęcasz ją na np. zjedzenie wartościowej przekąski, zaparzenie herbaty, przeczytanie wpisu na Motywacja Do 🙂 czy fragmentu książki, pogawędkę, wykonanie kilka pompek. Dobrze jest wszystko co da ci oddech i będzie nagrodą za wykonaną część pracy. Ja staram się oderwać od komputera, robić rzeczy, które odświeżą mi umysł, odłączą od strumienia informacji.
Wszystko ładnie, pięknie, tymczasem telefon nie przestaje dzwonić, mejle nas zasypują, nad biurkiem wiszą koledzy/koleżanki, którzy mają pilną sprawę, a szef wzywa na dywanik. Co robić? Tu jest sedno techniki Pomodoro. Nikt i nic nie może cię rozproszyć!
- – podczas 25 minutowego bloku pracy nie odbierasz żadnego telefonu (chyba, że masz żonę na porodówce). Nie wdajesz się w rozmowę ze współpracownikami – grzecznie mówisz im, że teraz jesteś zajęty i zajrzysz do nich później. Naturalnie nie sprawdzasz skrzynki pocztowej i nie serfujesz po Internecie.
- – jeśli masz dużo taki przerywników – zapisuj je na kartce.
- – jeden z 25-minutowych bloków poświeć na załatwienie ważnych spraw, które chciały cie rozproszyć: oddzwonienie, rozmowy z kolegami i koleżankami, odpisywanie na mejle.
Początki przygody z Pomodoro mogą być – będą! – trudne, bo nasze stare nawyki niełatwo odpuszczą. W dodatku jesteśmy wystawieni na olbrzymią ilość bodźców – czasy nie wydają się sprzyjać skupieniu. Ja odruchowo odbierałem telefon, odpisywałem na sms-y, nie mówiąc o pogawędkach i „krótkich” wypadach w odmęty sieci. Łatwo zapomnieć się lub znaleźć wytłumaczenie, że taki przerywnik jeszcze nikomu nie zaszkodził. Jednak siła techniki Pomodoro tkwi w odrzucaniu podobnych pokus.
Naturalnie każdy ma inną pracę – może być tak, że stosowanie Pomodoro wyda się wam niemożliwe. Namawiam was jednak, żebyście pokombinowali jak wykorzystać opisane zasady w waszej robocie. Nawet jeśli pracujecie w call center lub innym, równie nieprzyjaznym środowisku.
Spróbujcie jak z każdym nawykiem. Najpierw drobny krok, np. przez pierwsze trzy dni stosujcie Pomodoro tylko przez godzinę. Sprawdźcie co sprawia wam największy kłopot. Znajdźcie na to sposób. W kolejne dni zwiększajcie – też stopniowo! – udział Pomodoro w waszym dniu w pracy. Co trzy dni sprawdzajcie co działa, a na czym się potykacie. Po miesiącu jest szansa, że technika wejdzie wam w krew.
Gwarantuję: efekt stosowania Pomodoro będzie spektakularny. Pracę wykonacie szybko, lepiej i z mniejszym wysiłkiem. Zostanie wam więcej energii na resztę dnia – dla rodziny, ukochanego, trening czy cokolwiek zaplanujecie. Wasz mózg nie będzie skołowany przez ciągły multitasking. Nawet nie wspomnę o mniejszym stresie i większej satysfakcji z tego, że mądrze kontrolujecie swoje zachowanie w pracy. Nie musicie mi wierzyć, sprawdźcie.
Jeśli chcecie poczytać więcej o Pomodoro – sięgnijcie po podręcznik przygotowany przez twórcę techniki.
Ciekaw jestem jak wam się podoba ta technika!