Plan B uratował mi niegdyś życie. No prawie. Ponad dwa lata temu zdecydowałem, że spróbuję sił w prowadzeniu sklepu internetowego. Z czujnikami parkowania i kamerami cofania. Jak radzi Tim Ferrissw „4-godzinnym tygodniu pracy” pomyślałem o tym, co może mi się przydarzyć najgorszego. Najbardziej koszmarny scenariusz? Splajtuję.
A jeśli splajtuję, to jak mogę naprawić straty czy odzyskać kontrolę nad finansami? Po prostu wrócę do tego co robiłem dotychczas. Spodziewałem się najlepszego i szykowałem się na najgorsze.
I tak też się stało. Na szczęście nie splajtowałem, ale odpaliłem plan B (dlaczego, to inna historia). Bogatszy o tonę doświadczeń wróciłem do dziennikarstwa i szefowania gazetami.
Gratulowałem sobie przezorności (brawo ja!). Z drugiej strony wciąż zastanawiam się: czy to, że miałem zapasowy spadochron sprawiło, że nie dałem z siebie wszystkiego? Wiecie, człowiek nawet nie podejrzewa do czego jest zdolny kiedy dochodzi do granicy, musi dać z siebie wszystko, bo inaczej utonie.
Ja miałem swój plan B więc nie musiałem dać z siebie wszystkiego… Zadbać o lepszą witrynę internetową dla sklepu, poszukać lepszych dostawców, wymyślić czym odróżnię się od konkurencji żeby przyciągnąć klientów.
Dobrze kombinuję?
Niedawno wpadły mi w ręce badania naukowców z University of Wisconsin-Madison i University of Pennsylvania o tym jak działamy kiedy mamy plan awaryjny.
Cholera, okazuje się, że nasz plan B może sabotować plan A…
[FM_form id=”17″]
– Plany awaryjne mogą wyssać naszą motywację – oceniają badacze. Tłumaczą: – Lęk przed porażką jest rzeczywiście potężną siłą napędową w dążeniu do sukcesu, a łagodzenie tego lęku przez tworzenie planu B, sprawia, że będziemy raczej żeglować niż przeć do przodu.
Innymi słowy, plan awaryjny stępia żądzę zwycięstwa i głód sukcesu …
Naukowcy poparli tą tezę czterema eksperymentami. Setki uczestników zostały poproszone o rozszyfrowanie zakodowanych zadań w wyznaczonym czasie. Za sukces czekały ich nagrody, od przekąsek po dodatkowe pieniądze. Naukowcy poprosili niektórych uczestników o przygotowanie planu B. Np. jeśli nagrodą było jedzenie, mieli pomyśleć o tym w jaki inny sposób mogą zdobyć darmowe jedzenie na miasteczku akademickim.
Okazało się, że osoby z planem ratunkowym odkodowały mniej zadań. Co więcej, pierwotny cel przestawał ich interesować.
(dowiedz się więcej jak być niebywale dobrym w planowaniu)
Ważna uwaga!
Chodzi o plan B dotyczący nowego celu jeśli nie uda się osiągnąć pierwszego. Badania nie dotyczyły różnych sposobów osiągnięcia podstawowego celu czyli wariantów A1, A2, A3 itd.
– Wiele badań pokazuje, że znalezienie wielu strategii na osiągnięcie tego samego celu zwiększa zaangażowanie i motywację – podkreśla dr Christian Jarrett
Czyli na dwoje babka wróżyła…
– Przygotowanie planu awaryjnego ma dobrze znane plusy, takie jak redukcja strachu przed porażką, to również ma minusy, które trzeba ostrożnie rozważyć – podsumowują badacze Jihae Shin i Katherine Milkman.
Co robić?
Wszystko zależy od tego w jakiej sytuacji jesteśmy, jaki jest nasz cel (to raczej błahostka czy sprawa typu zakup mieszkania), czy plan awaryjny obejmuje inne sposoby na jego osiągnięcie, a może wskazuje zupełnie nowy cel.
Kiedy będziesz zastanawiał się nad planem B, weź pod uwagę:
– jeśli osiągnięcie twojego celu zależy w dużej mierze od szczęścia, plan B nie zaszkodzi, a zredukuje obawy. Np. wykupienie ubezpieczenia przed podróżą to świetny (i zdecydowanie zalecany) plan awaryjny na wypadek wypadku
– warto mieć wyjście awaryjne w najważniejszych życiowych sprawach. Np. oszczędzać pieniądze „na wszelki wypadek” (np. niespodziewanej choroby)
– inaczej rozmawiasz z szefem o podwyżce kiedy wiesz, że możesz przejść do konkurencji. Wtedy w ogóle łatwiej wybrać się na taką pogawędkę…
Plan B w tyle głowy sprawi, że być może będzie Ci łatwiej opanować nerwy w trudnych sytuacjach i nie popełnić błędów wynikających ze stresu
– jeśli musisz wykazać się determinacją, to pamiętaj o mrocznej stronie planu B, który potrafi wyssać motywację i chęć walki o sukces (bo przecież masz miękkie lądowanie) lub dać przyzwolenie na porażkę (np. podczas rozmowy o wymarzonej pracę nie dasz z siebie wszystkiego, bo inna firma też odpowiedziała na twoją aplikacje)
– możesz też zawsze przygotowywać plan awaryjny z pełną świadomością jego wpływu na twoją motywację
– plan B może cie skusić do szybszego odpuszczenia…
Np. na randce. Suzanne Degges-White zauważa, że jeśli umówiłeś się na randkę przez Internet, a początek znajomości w realu nie jest zbyt fajny, możesz skorzystać z planu B („mam spotkanie za 3 minuty, muszę biec”) zamiast dać drugiej osobie szanse na rozwinięcie skrzydeł 🙂
– Pełne zaangażowanie w każdą nową interakcję lub zajęcie sprawi, że nie będziesz niczego żałował. Danie z siebie wszystkiego, nawet jeśli to nie wystarcza, jest jednym z najbardziej satysfakcjonujących doświadczeń – podkreśla Suzanne Degges – White