To pewnie najpopularniejsza rzecz jaką robi większość z nas po przyjściu rano do firmy – sprawdzanie e-maili (picia kawy nie liczę). To też jeden z najgorszych patentów na rozpoczęcie dnia, nie tylko w pracy.
Dobrze pamiętam powroty z urlopów do redakcji. Za każdym razem zalewały mnie tony nieprzeczytanych e-maili. W 95 proc. z przeterminowanymi i nieprzydatnymi informacjami. Po kilku godzinach karczowania skrzynki pocztowej przychodziła mi do głowy natrętna myśl: a może zaznaczyć wszystkie wiadomości i kliknąć „delete”?
Zaraz się przekonacie, że wcale nie byłby to głupi pomysł… Dodatkowo dowiecie się:
- ile kosztuje nasz mózg poranne sprawdzanie e-maili
- dlaczego skrzynka odbiorcza w Gmailu lub Outluku ma tak uwodzicielską moc
- czemu e-maile robią z nas szczury
- jak radzić sobie z pocztą elektroniczną, a nawet zdobyć czarny pas e-mail ninja!