Cele – chcesz je osiągnąć? Pamiętaj o magicznym słowie „proces”. Obiecuję, ani słowa o sędzi Annie Marii Wesołowskiej.
Opowiem za to o moim dobrym koledze (bez nazwisk, mam nadzieję, że mi wybaczysz?). Postanowił na początku roku: godzina intensywnego treningu i obcięcie 500 kcal z codziennego jadłospisu.
Niby wszystko gra – konkretne cele, mierzalne i na pewno ambitne.
OK, trzymam za kolegę kciuki. Jest twardy i zawzięty. Niestety nie ułatwia sobie zadania. Codzienne godzinne, intensywne treningi? Kto to wytrzyma?
Prawdopodobnie jeden z treningów z jakiś powodów mu wypadnie: będzie zmęczony lub pojawi się nieprzewidziana sprawa do załatwienia.
Bum! Klęska!
Zamiast 7 treningów w tygodniu będzie 6, a może tylko 5.
Lub inaczej. Tak bywa, że jeden z treningów trzeba będzie skrócić z ważnych powodów. I znowu przegrana, bo przecież miał ćwiczyć pełną godzinę…
Jest duża szansa, że zamiast radości z tego, że zaczął ćwiczyć pojawi się przygnębienie, bo nie osiągnął celu.
Absurd? Owszem!
Z walką z nadwagą podobnie. Chcesz po miesiącu ważyć 5 kg mniej. Stajesz rano na wadze, a ta oznajmia, że spaliłeś 4,5 kg.
Czujesz, że poniosłeś klęskę, bo cel był inny.
Tymczasem, wygrałeś! Przecież jest lżejszy o 4,5 kg niż miesiąc wcześniej!
Widzisz w czym rzecz?
Nie możesz kontrolować rezultatów swoich działań. Kropka. Możesz natomiast kontrolować, co robisz.
Często zamiast nastawiać się na osiągnięcie konkretnego, mierzalnego celu, lepiej skupić się na procesie – drodze i konkretnych (!) krokach, które doprowadzą Cie do celu.
Kiedy myślisz „procesowo” o swoich celach, może planować tak:
będę trenował trzy razy w tygodniu na siłowni, we wtorki, czwartki i soboty, po tym jak wrócę z pracy
(Naucz się, jak w prosty sposób x3 ułatwić sobie działanie)
będę jadł przynajmniej trzy porcje warzyw dziennie
ustanowię w domu „strefę bez cukru i chipsów”
Skupiasz się wtedy na podróży – wykonywaniu konkretnego działania – a nie na celu (ten wskazuje Ci kierunek wędrówki).
Efekt pojawi się i tak!
Możesz go potraktować jak, powiedzmy, miły bonus.
Skup się na prostych działaniach i zmniejsz stres poprzez koncentrację na codziennym procesie i trzymaniu się harmonogramu, zamiast zamartwiać się o wielkie, zmieniające życie cele – radzi James Clear. Wtedy będziesz się doskonalił, miał radość z tego, co robisz i zbliżał się do celu bez zbytniego myślenia o nim.
Więcej – badacze sugerują, że wyznaczanie celów z laserową precyzją i kurczowe trzymanie się ich może zaszkodzić Twojej motywacji i wytrwałości…
W uniwersyteckiej siłowni zebrała się ponad setka studentów. Ayelet Fishbach i Jinhee Choi polecili połowie z nich zapisać cel: “Będę trenował, żeby zrzucić wagę”. Pozostali mieli skupić się na praktyce: „Najpierw rozciągnę się, a potem pobiegam na bieżni”.
Co się okazało?
Opisanie celu zwiększyło chęć studentów do ćwiczenia. Mówili, że planują trenować na bieżni dłużej niż ich koledzy z drugiej grupy.
Jednak okazało się, że studenci skupieni na celu szybciej zeszli z bieżni niż ich koledzy skoncentrowani na praktyce (34 minuty wobec 43 minut).
Skupienie na naszych celach odbiera nam przyjemność z działań, których potrzebujemy, żeby osiągnąć te cele – uważają Fishbach i Choi.
Rzeczywiście, studenci, którzy myśleli o celu ocenili eksperyment w siłowni raczej jako wysiłek, w przeciwieństwie do studentów skoncentrowanych na praktyce.
Koncentracja na celu kryje jeszcze jedną zasadzkę. Sam w nią wpadłem.
Moim celem było przebiegnięcie maratonu. Trenowałem intensywnie przez kilka miesięcy. Przebiegłem.
I wiesz, co się stało potem?
Straciłem zupełnie ochotę na bieganie. Buty treningowe stały w kącie przez dobrych kilka tygodni.
Osiągnąłem cel i motywacja do biegania wyparowała!
Teraz kończę pisać powieść – dreszczowiec, historię skorumpowanego dziennikarza. Nie wyznaczam daty, kiedy na ostatniej stronie pojawi się słowo koniec.
Postawiłem na proces.
Codziennie, z wyjątkiem weekendów, starałem się pisać przez 4 godziny. Czasem krócej, choć trzymałem się zasady, żeby w wyznaczone dni zawsze siąść do pisania, choćby na 15 minut.
Żeby nie przerywać procesu.
W ten sposób przytłaczające zadanie – takim jest napisanie powieści – stało się o wiele łatwiejsze. Mam już gotowych 90 proc. pierwszej wersji. No dobrze, jeszcze nie otwieram szampana, sporo pracy przede mną.
Oczywiście, nie zawsze możesz i powinieneś rezygnować z wyznaczenia ostatecznego terminu wykonania zadania lub precyzyjnego ustalenia, co jest celem.
Czasem termin jest narzucony z góry.
Musisz zamknąć w pracy projekt do końca marca. Zdać 15 kwietnia egzamin z języka angielskiego. Przygotować imprezę urodzinową dziecka w sobotę 28 stycznia.
Wielu osobom sztywno narzucony dedlajn pomaga.
Pamiętasz Prawo Parkinsona? Otóż historyk i pisarz Cyril Northcote Parkinson zauważył, że zadanie zajmie urzędnikowi tyle czasu ile na nie dostanie. Czyli zakończy je w ostatecznym możliwym terminie.
Podobnie bywa w naszym życiu.
Masz na dokończenie referatu 3 godziny? Będzie gotowy za 3 godziny. 6 godzin? Postawisz ostatnią kropkę po 6 godzinach.
Możesz sprytnie wykorzystać prawo Parkinsona.
Np. nie ładuj laptopa (będziesz musiał zakończyć pracę przed wyczerpaniem baterii) lub zdecyduj, że daną sprawę (służbową czy prywatną jak np. trening) załatwisz do godz. 10
Nie chcesz rezygnować z ustalania precyzyjnych celów z konkretnym terminem zakończenia?
Mam dobrą wiadomość!
Nie musisz tego robić. Wykorzystaj siłę, jaką daje skupienie się na procesie!
W ten sposób łatwiej zrealizujesz swoje zamierzenia, będziesz mniej zestresowany i uprościsz sobie życie.
Nabierzesz takiej mocy:
OK, mam Twoją uwagę?
To koniec gadania, przejdźmy do konkretów.
Jak stworzyć proces?
Brandon Turner, specjalista od rynku nieruchomości, dokonał niezwykłej rzeczy. W sto dni napisał z żoną dwie książki o tym, jak zarabiać na wynajmowaniu nieruchomości. Dwie książki – w sumie 220 tys. słów – w sto dni!.
Nie jestem profesjonalnym pisarzem. Po prostu trzymałem się procesu – tłumaczy Turner.
Wykorzystajmy jego rady. Są uniwersalne. Przydadzą się nawet jeśli nie chcesz napisać książki.
- Zaangażuj się jak Arnold
Tak, bądź jak Arnold Schwarzenegger.
Pamiętasz „Conana Barbarzyńcę”? Jeśli nie, to znajdź w sieci zdjęcia Arnolda z tego czasu. Wyglądał jak wyrzeźbiony w kamieniu. Oprócz stosu medali z różnych turniejów, zapracował na opinię „kulturysty wszech czasów”.
Schwarzenegger odniósł sukces w tym, co go interesowało, bo był zaangażowany.
Nie powtarzał, jak zauważa Turner, że „chce być w niezłej formie”. Zaangażował się na całego.
To coś więcej niż mocna chęć zmiany czy pragnienie osiągnięcia czegoś.
Wielu ludzi grzeszy nie tylko wyznaczaniem przytłaczających i nierealistycznych celów. Gorzej, tak naprawdę wcale im na tych celach nie zależy…
Zastanów się: rzeczywiście pragniesz schudnąć 10 kg, nauczyć się hiszpańskiego, chodzić na joge, zostać weganką, wybudować dom za miastem?
Może to tylko kwestia mody, presji otoczenia, „bo tak wypada”?
Kiedy wyznaczasz sobie cele odpowiedz na pytania:
Jak wpisują się w Twoje życie?
Czy kolidują z innymi celami, a może nawet ważnymi dla Ciebie wartościami?
Jeśli jeden cel nie jest uzgodniony z innym, to rośnie niebezpieczeństwo, że starania o oba zakończą się klapą – ostrzega Josh Davis.
Chcesz regularnie, trzy razy w tygodniu, chodzić wieczorem na fitness. Pora zadbać o kondycję i figurę, zaraz będzie wiosna 😉 Masz też ochotę oglądać z partnerem nowy sezon „Gry o tron”. Jesteś fanką przygód Daenerys Targaryen, Matki Smoków – dwa odcinki co wieczór brzmi jak świetny pomysł!
Cóż, oba cele mogą się gryźć. Dopasuj je do siebie, żeby uniknąć zniechęcenia, rozczarowania i samokrytyki. Pomoże szczera odpowiedź „dlaczego” chcesz coś robić lub osiągnąć.
Kiedy poznasz swoje wyższe cele będziesz mógł elastycznie wybierać konkretne działania, żeby je osiągnąć.
(Przeczytaj jak kreatywnie rozwiązywać problemy)
- Zdecyduj, jaki ma być efekt tego, co robisz
Proces, procesem, warto wiedzieć gdzie zmierzasz. Niech cel będzie Twoim drogowskazem.
Brandon Turner, ten od dwóch książek w 100 dni, podszedł do tematu tak: określił ile słów mają liczyć planowane książki. Potem podzielił liczbę słów przez 100 i zorientował się ile słów dziennie musi minimum napisać.
Dzięki temu uprościł sobie zadanie. Nie musiał już pisać WIELKIEJ, PRZERAŻAJĄCEJ KSIĄŻKI, tylko tysiąc słów dziennie.
Łatwiej, prawda?
Pisanie na bok. Pomyśl tak:
- nie odchudzasz się, tylko jesz pięć odpowiednio przygotowanych posiłków dziennie
- nie szykujesz się do przebiegnięcia maratonu, tylko biegniesz tyle ile wynika z planu treningowego
- nie uczysz się języka, tylko codziennie poznajesz nowe słowa lub zwroty
Drobna zmiana, a zdejmuje duży ciężar z Twoich barków. Drobne kroki zamiast zmagania się z wielkim wyzwaniem.
Jednak wyznaczenie celu nie wystarczy.
- Przygotuj plan działania
Często ustalamy dedlajn (zrzucę 10 kg. w trzy miesiące), a zapominamy o harmonogramie działania.
Harmonogram – plan działania – powinien być cholernie precyzyjny.
Zapisz krok po kroku, co, kiedy i gdzie zamierzasz zrobić. Bardzo konkretnie!
Im bardziej dokładny jest twój plan, tym łatwiej będzie Ci napisać książkę. To zajmie trochę czasu, ale wierz mi: każda minuta, którą spędzisz na planowaniu, zaoszczędzi Ci godziny pisania – stwierdza Turner.
Ma chłop racje!
Wykorzystaj jego podejście, kiedy chcesz zrealizować to, co sobie wymarzyłaś, a teraz planujesz.
Nie musisz martwić się o cel jeśli masz zdefiniowaną, zorganizowaną rutynę, którą stosujesz codziennie. Efekt pojawi się sam, jeśli tylko będziesz trzymał się codziennego procesu – podkreśla Turner.
- Działaj zgodnie z planem. Bez wymówek
Turner nie bierze jeńców – ponieważ chciał mieć książkę w 100 dni, pisał każdego dnia.
Serio, każdego dnia. Nie obchodzi mnie, że są twoje urodziy. Nie obchodzi mnie, że jesteś przewlekle chory lub porwali cie piraci. Pisz każdego dnia – stwierdza Turner.
Złagodzę zalecenia Turnera – są wyśmienite, jeśli masz na karku dedlajn. Jednak wymagają końskiej dawki silnej woli i niezwykłej determinacji.
Jeśli nie działasz pod presją czasu:
- pomyśl czy da się zaplanowane zadanie przemienić w nawyk? Jeśli tak, to do dzieła – dobre nawyki są najlepszą receptą na trwałą zmianę zachowania
- ustal precyzyjnie co, kiedy (w jakie dni i o której godzinie) i gdzie będziesz robił. To proste lecz niezwykle skuteczne narzędzie do osiągania celów
- rób to, choćby przez 10 minut (pamiętasz, najważniejsze, to nie przerwać procesu)
- jeśli z jakiś powodów nie możesz wykonać zadania, zdecyduj kiedy „odrobisz” zaległość. Np. „Jeśli w czwartek będę musiał pójść na wywiadówkę do szkoły, to wybiorą się na bieżnię w piątek po pracy”
- skup swoją uwagę na działaniu
Kiedy planujesz proces, przestrzegaj tych zasad:
– odpowiedz na pytania:
Jak chcę spędzać czas?
Co sprawi, że z dziką rozkoszą zerwę się rano z łóżka?
Czego chcę się nauczyć?
Z kim chcę spędzać czas?
Innymi słowy: jakim chcesz być człowiekiem? Potem wyznacz cele.
– spisz plan działań na kartce lub w pliku
– ostrożnie mów o swoich celach innym ludziom
Wielokrotnie przeprowadzane testy psychologiczne dowodzą, że dzielenie się waszymi celami i ambicjami z innymi prowadzi do obniżenia chęci ich realizacji – podkreśla Derek Sivers.
Kiedy opowiemy o swoich celach przyjaciołom – to naturalne – prawdopodobnie pochwalą nas.
Psychologowie nazwali to rzeczywistością społeczną. Nasz mózg został niejako oszukany – twierdzimy że cel został już osiągnięty. Odczuwając satysfakcję z rzekomego sukcesu jesteśmy coraz mniej zmotywowani do podejmowania niezbędnego wysiłku – tłumaczy Sivers.
Zamiast opowiadania…
– złóż konkretną, publiczną obietnicę, co będziesz robił
Jeśli jej nie dotrzymasz, to stracisz twarz. Nawet Joker by się zmartwił.
Obiecałem co tydzień nowy wpis na Motywacja Do i e-mail z bonusowymi materiałami dla newsletterowiczów bloga. To świetna mobilizacja do działania!
Stosunkowo łatwo oszukać siebie, ale kiedy obiecasz coś innej osobie…
– nie fantazjuj o tym, co chcesz osiągnąć.
To pożre Twoją motywację.
W dodatku zazwyczaj zakładamy, że grzeszymy zbytnim optymizmem.
Zamiast tego…
– zadbaj o odpowiednią wizualizację
Panowie w białych kitlach podzielili studentów na dwie grupy. Jedna wyobrażała sobie, co musi zrobić, krok po kroku żeby zdać egzamin. Druga, wyobrażała sobie efekt, czyli jak zdają egzamin.
Co się okazało?
Na prawdziwym egzaminie zdecydowanie lepiej wypadli studenci, którzy wizualizowali siebie uczących się i zdobywających odpowiednich umiejętności. Bali się mniej egzaminu i lepiej koncentrowali się na nauce i innych działaniach potrzebnych do osiągnięcia celu.
Dlatego wyobraź sobie, co musisz zrobić, żeby dotrzeć do celu.
Skup się na procesie.
– świętuj małe zwycięstwa
Dzień, a nawet godzina trzeźwości to powód do radości dla Anonimowych Alkoholików. Daje im siły do dalszej walki.
Świętowanie małych zwycięstw pomoże i nam.
– prowadź dziennik
Ustaw alarm na komórce, najlepiej wieczorem, i zapisuj w 1-2 zdaniach, jak poszła Ci dzisiaj realizacja celu: jakie było założenie, co zrobiłeś, jaki efekt i ew. dlaczego nie osiągnąłeś tego co chciałeś.
Obserwowanie postępów zwiększy twoją motywację i zapał do działania.
– jeśli Twoim celem jest wyuczenie się nowego nawyku (to optymalna sytuacja) pamiętaj o tych zasadach:
jeden nawyk na raz
zacznij od dziecinnie łatwego kroku
trudność zwiększaj stopniowo
zaaranżuj otoczenie, żeby sprzyjało twojemu celowi
nagradzaj się za sukcesy
(Więcej jak wypracować nowe – dobre! – nawyki dowiesz się tutaj)
– jeśli wybrany przez Ciebie cel stracił moc przyciągania? Zmień go!
Dobrze wyznaczony cel jest na wagę złota.
Badania pokazują, że pracownicy z prostymi i jasno wyznaczonymi celami, które sa dla nich wyzwaniem (jednak możliwym do osiągnięcia), działają lepiej niż ci, którzy dostali tylko instrukcję, że mają wykonywać zadania możliwie dobrze – pisze „The Economist”.
Źle wyznaczone cele – szef żąda od ciebie niewykonalnego – niszczą motywację, zaangażowanie i etykę pracowników z siłą tornada.
Niech takim jasnym celem będą Twoje kroki, działania, elementy procesu.
Jeśli dopilnujesz procesu, rosną szanse, że Twoje cele nie pozostaną listą pobożnych życzeń.
Nie możesz kontrolować efektu działań, ale możesz kontrolować działania.