
Jak mieć więcej czasu? Na hobby, dla partnera, żony, dzieci czy przyjaciół. Jest na to sposób. Niezawodny. Choć podejrzewam, że wielu osobom nie przypadnie do gustu…
Zbyt wiele rzeczy do zrobienia i zbyt mało czasu. Takie odczucia ma większość z nas.
Najlepszy sposób, jaki znam, żeby mieć więcej czasu, to … rezygnować z mniej i najmniej ważnych spraw. Skupić się na najważniejszych działaniach przybliżających nas do celów, które mamy. Tylko w ten sposób wyrwiesz się z piekła wybrukowanymi mglistymi postanowieniami: “Więcej czasu poświęcę rodzinie” czy “Będę krócej przesiadywał w pracy”.
Kiedy znajdziesz coś, co cie pasjonuje, rezygnowanie z drugorzędnych spraw może być pożyteczne, bo uwolni czas potrzebny na najważniejszą sprawę. Kiedy tylko żałujesz, że nie masz więcej czasu, więcej pieniędzy itp., rezygnacja z drugorzędnych spraw może być jedyną odpowiedzią – stwierdza Eric Barker, autor “Barking Up the Wrong Tree“.
Proponuję dwa sposoby, żebyś dowiedział się z czego zrezygnować.
Pierwszy zaczerpnąłem od ekipy “Asian Efficiency”.
Podziel kartkę papieru na pół. Na górze zapisz 5 aktywności, które najbardziej cenisz w życiu. Gotowe? OK. Teraz na dole zanotuj 5 aktywności, które pochłaniają najwięcej Twojego czasu (poza snem).
Tak, to może być szokujące doświadczenie.
Drugi sposób polega na dokładnym zbadaniu, co w RZECZYWISTOŚCI pochłania Twój czas.
Przez tydzień notuj swoje działania. Najlepiej, co godzinę. Nie polegaj na omylnej pamięci. Dokąd prowadzi Cie Twoja aktywność? Tam gdzie chcesz zajść? Zauważ: to będzie przygnębiające doświadczenie. Zapewniam Cie, że marnujesz więcej czasu niż myślisz (sam tak miałem – rp) – ostrzega Barker.
Warto zainstalować na swojej przeglądarce internetowej Rescue Time – wtyczkę, która precyzyjnie zliczy minuty spędzone w sieci.
Wiesz już, na co “wydajesz” swój bezcenny czas. Kolejny krok – stopniowo ograniczaj, a potem rezygnuj z działań, które nie mają większej wartości. Niewiele wnoszą do Twojego życia osobistego, rodzinnego czy zawodowego.
Łatwo naturalnie znaleźć usprawiedliwienia:
“Oglądam wiadomości w telewizji, bo chcę wiedzieć, co dzieje się na świecie”
“Zaglądam na Facebooku, bo chcę mieć kontakt ze znajomymi”
“Włączam wieczorem seriale, bo po całym dniu roboty chcę się zrelaksować”.
Nie namawiam, żebyś skasował konto na FB czy zrezygnował z oglądania kolejnego odcinka najnowszego sezonu “Gry o Tron”. Nie jestem okrutnym Lannisterem! Wszystko dla ludzi! (Choć akurat od telewizyjnych newsów lepiej odpocząć). Rozważ natomiast ile czasu warto poświęcać na takie sprawy.
Okazuje się, że uskrzydla nas, daje radość i szczęście coś zupełnie innego.
Mihály Csíkszentmihályi, psycholog, ukuł termin “flow” (“przepływ”) – nazwał tak uczucie uskrzydlenia, pochłonięcia przez to, co robimy. Węgierski badacz dowiódł, że pasywne spędzanie czasu bardzo rzadko uskrzydla.
Amerykańscy nastolatkowie mieli „flow” przez ok. 13 proc. czasu przed TV, 34 proc. podczas czasu poświęconego na hobby oraz 44 proc. czasu, kiedy uprawiali sport lub bawili się. Naturalnie na telewizję poświęcali o wiele więcej godzin niż na sport lub hobby. Podobne wyniki przyniosły badania dorosłych.
Uskrzydla nas m. in. kochanie się, sport, koncerty, taniec. Uzyskaniu efektu “flow” nie sprzyja to, co wielu osobom wypełnia wolny (i nie tylko) czas: oglądanie telewizji, wysyłanie sms-ów, przeszukiwanie internetu i korzystanie z mediów społecznościowych.
Większość ludzi robi, to co jest najłatwiejsze i kosztuje najmniej wysiłku. Wzorując się na nich stracimy szansę na działania, które nas uskrzydlają i dają poczucie szczęścia.
(Dowiedz się, co zrobić, żeby pieniądze jednak dały szczęście – 8 wskazówek od badaczy)